Tym razem nie będzie dużo opowiadania.
Postanowiłam pysznie spożytkować resztę mascarpone :)
Przyznam tylko, iż nie wiedziałam, że wyjdzie tak pysznie!
Niby takie niepozorne maleństwa… a jednak :)
Chciałam nimi pożegnać wrzesień, a wyszło na to, że przywitałam październik. Też dobrze.
Ach, natrzaskałam im zdjęć. No, ale co tu poradzić skoro to modelki-trufelki :) Każda ma swój własny portret ;)
Smakowo – pychota.
Dekoracyjnie – jak to zwykle u mnie – różnie ;P
Naprawdę polecam!
Składniki (na ok. 30 pralinek):
- 250g mascarpone
- szklanka mleka w proszku
- 200g białej czekolady
- sok wyciśnięty z jednej cytryny
- posiekane pistacje… albo…
- trochę kakao… albo…
- roztopiona gorzka czekolada
Białą czekoladę roztopić w kąpieli wodnej.
Przestudzić.
Do mascarpone dodać przesiane mleko w proszku.
Chwilkę zmiksować.
Dodać białą czekoladę i chwilę zmiksować do połączenia składników.
Dodać połowę soku z cytryny. Zmiksować.
Dodać resztę soku i ponownie zmiksować tylko do połączenia.
Masę przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na około 3 godziny.
Po tym czasie formować z masy małe kulki.
Masa może być trochę lepka, ale damy radę ;)
Ponownie schłodzić w lodówce. Najlepiej przez całą noc.
Następnego dnia, dekorujemy :)
Można je po prostu obtoczyć w kakao.
Można obtoczyć w roztopionej gorzkiej czekoladzie.
A dodatkowo te czekoladowe polubią się także z moimi (i nie tylko moimi :)) ukochanymi pistacjami :)
Dobrej zabawy i smacznego :)
Sesja indywidualna:
Kakałko ;)
Czekoladka ;)
Moja Kochana Pistacja ;)
I jeszcze razem…
Przepis zaczerpnęłam z książki pani Doroty „Moje Wypieki i Desery”. Tylko troszkę go zmodyfikowałam :)
Spróbowałabym wszystkie ,bo nie mogę się zdecydować na jedną .
miały być jeszcze w wiórkach, ale… zapomniałam :)
Takie ładne, że aż szkoda je było jeść:)
:)
Mniam, ależ pyszności!
Dla mnie te z pistacjami :)